Od Kasumi

Nienawidziłam miejsca, w którym się znajdowałam.
Brzydziłam się ludźmi, którzy mnie otaczali.
Gardziłam tym, co robiłam.
A jednak, każdy z nas – ludzi - przynajmniej raz w życiu zrobił coś tylko i wyłącznie ze względu na zysk.
  - Panienies-szko, polej jeszcze jednego – prychnął w moim kierunku mężczyzna siedzący przy skraju lady. Był to człowiek w podeszłym wieku, co wywnioskowałam po zmarszczkach wyrytych na jego twarzy oraz widocznie przerzedzonych włosach. Rumiane policzki otwarcie informowały osoby trzecie o braku trzeźwości właściciela. – Tylko migusiem, bo całego s-życia nie mam zamiaru tu marnować.
Jednym, oszczędnym skinieniem ręki oznajmiłam klientowi, że jego zamówienie już wkrótce zostanie zrealizowane. Zaraz po tym odwróciłam się na pięcie, niemalże instynktownie sięgając po czystą szklankę oraz składniki potrzebne do sporządzenia dla mężczyzny kolejnego z rzędu trunku. Białą ściereczką szybko wyczyściłam szkło z ewentualnych niedoskonałości, chociaż i tak wiedziałam, że wstawiony klient nie zwróciłby na nie uwagi. Następnie za pomocą otwieracza odkorkowałam -nastą butelkę tej nocy. Podczas mieszania ze sobą rozmaitych płynów, do mojej głowy wpadła myśl.
„Jakim cudem niektórzy są w stanie wcisnąć w siebie tyle alkoholu w jedną noc” - zastanawiałam się, jednocześnie wstrząsając prawie skończonym napojem. – „Mogłabym założyć się, że w życiu nie wypiłam tyle, ile oni bez problemu pałaszują w miesiąc. Ba, w niektórych przypadkach nawet w tydzień.”
Gdy ponownie odwróciłam się, aby zaserwować pijaczynie drinka, moim oczom ukazał się pusty stołek. Po chwili delikatnie odłożyłam szkło na grafitowy blat, rozglądając się dookoła. 
 Czyżby staruszek rozmyślił się i zwiał, zanim zażądałabym zapłaty? 
 A może zaliczył zgona, a ja byłam na tyle nierozgarnięta, aby tego nie zauważyć?
Choć gdyby dłużej się zastanowić, nie mogę być pewna, czy człowiek faktycznie przyjął to do wiadomości mój gest... Biorąc pod uwagę jego stan, rozbrzmiewającą dookoła muzykę oraz przyciemnione światło, odejście zdenerwowanego moją ignorancją klienta byłoby zrozumiałe.
Mimo wszystko wywołało tu u mnie niemałe zirytowanie. Szybko schowałam szklankę pod ladę, cicho prosząc w myślach o klienta na tyle pijanego, aby nie rozpoznał co podstępna barmanka wlewa mu do gardła. Nadzieja ta - ku mojej radości - rosła wraz z liczbą rozczarowanych życiem mężczyzn w średnim wieku, których przybywało z godziny na godzinę. 

Po godzinie trzeciej nad ranem zdecydowałam się na zasłużoną chwilę odpoczynku. Większość klientów pijana walała się po kątach z niedokończonymi drinkami w rękach. Oznaczało to, że pierwszy raz od kilku godzin mogłam pozwolić sobie na dłuższe przymknięcie lekko zaczerwienionych, zmęczonych oczu. Oparłam łokcie o blat, kładąc twarz na złączonych dłoniach do momentu, gdy do moich uszu dotarł cichy pisk krzesła naprzeciwko.
  - W czym mogę służyć? - odparłam automatycznie, wciąż pozostając w tej samej pozycji. W duchu przeklinałam nowego klienta za zakłócanie mojego spokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.